Cześć.
Mam dla was niespodziankę.Otóż,moja najlepsza przyjaciółka prowadzi bloga.Ma świetny pomysł na kolejne rozdziały,ale jest jej przykro,ponieważ mało osób ją czyta.Dlatego też chciałabym was poprosić byście zajrzeli.Naprawdę-polecam gorąco.
-Świetny zwiastun
-Świetny fanfiction
-Świetny blog
-Świetna historia
Idealne dla fanów Ariany Grande i Ausitna Mahone ;)
Dla was to tylko chwila,a dla niej motywacja do dalszej pracy :)
Macie linka ------------> http://golden-hope-fanfiction.blogspot.com/
Liczę na was,nie zawiedźcie mnie aniołki ;*
sobota, 25 października 2014
czwartek, 23 października 2014
Kontakt
Jeśli szukacie ze mną kontaktu,ta zakładka jest specjalnie dla was :D
FB-https://www.facebook.com/paulina.maliszewska.129
TT-https://twitter.com/AfterPsychotic
TUMBLR-https://www.tumblr.com/blog/silverblackbutterfly
ASK-http://ask.fm/ForeverD_irectioner
POCZTA-przesyłać do isiamal@interia.pl
I to chyba wszystko...no to,papa :D
FB-https://www.facebook.com/paulina.maliszewska.129
TT-https://twitter.com/AfterPsychotic
TUMBLR-https://www.tumblr.com/blog/silverblackbutterfly
ASK-http://ask.fm/ForeverD_irectioner
POCZTA-przesyłać do isiamal@interia.pl
I to chyba wszystko...no to,papa :D
Rozdział 1
6.30
Budzik nie dawał mi spokoju,ciągle dzwonił.Słońce próbowało się wedrzeć przez okno mojej sypialni.Zakryłam głowę poduszką,by jakoś uciec przed światem.Jak na zawołanie zadzwonił do mnie telefon.Taaaa,w samą porę...Zaspana sięgnęłam ręką na szafkę nocną i wymacałam telefon.Złapałam za niego i przysunęłam brzęczący przedmiot do ucha.
-Halo?-zapytałam ochrypłym głosem.
-Hejka,co ty taka zaspana?Wstawaj królewna,dzisiaj ważny dzień!-Harry darł mi się do telefonu.Jeszcze go za to zabije...
-Niby co jest takie ważne,hm?Co jest ważniejsze od mojego snu?-spytałam z sarkazmem.Ten tylko się zaśmiał i kontynuował swoją przemowę.
-Dzisiaj przecież wybory samorządu!-myślałam,że głośniej krzyczeć się nie da...a jednak,on codziennie mnie zadziwia.
-I co?Masz nadzieję,że cię wybiorą?-może i go kocham,ale zaczyna powoli działać mi na nerwy.-Taaaa,trzymaj się nadziei,tylko ona trzyma nas przy życiu...-wymruczałam i się rozłączyłam.Kurcze,co ja właśnie zrobiłam?!Ożywiłam się,usiadłam na łóżku i wybrałam numer do Hazzy.Zajęte połączenie,kurde...no nic,pogadam z nim w szkole.
Zeszłam z łóżka i poszłam do łazienki.Po porannej toalecie wróciłam do swojego pokoju i podeszłam do szafy.Wyjęłam z niej jeansy,niebieski T-shirt i beżowy sweter.Ubrałam się i zeszłam na dół.Tam nie zastałam nikogo...nic dziwnego.Rodziców nigdy nie było ze względu na ich pracę,(czy już mówiłam,że życie córki prawników nie jest wcale takie kolorowe?)a brat już z nami nie mieszka...wyprowadził się do Nowego Yourk'u,do swojej dziewczyny,do jak sądził ,,lepszego życia''Właśnie,lepszego życia.Gdyby tylko wiedział,że po miesiącu jego wielka miłość zdradzi go z jego najlepszym kumplem,że się od niej wyprowadzi i,że żeby utrzymać mieszkanie będzie musiał pracować w księgarni,w budce z hot-dogami i jeszcze jako doręczyciel gazet w promieniu kilometra,nie poszedł by na to.
Wyjęłam mleko z lodówki,płatki z szafki i miskę ze zmywarki.Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam przed kompem.Włączyłam go i od razu weszłam na twitter'a.Nic ciekawego.Na fb-nic ciekawego.Weszłam jeszcze na aska,tumblr'a i instagrama i tak jak poprzednio,nic ciekawego tam nie było...
Nim się obejrzałam moje śniadanie zniknęło.Zamknęłam laptopa,wstawiłam miskę do zlewu i zabrałam plecak.Założyłam buty i kurtkę,zabrałam klucze i wyszłam z domu wcześniej go zamykając.Ruszyłam przed siebie,ale gdybym myślała,że ten dzień zmieni moje życie o 180 stopni-nie poszłabym do szkoły...
______________________________________________________________________________
No i mamy pierwszy rozdział :) Mam nadzieję,że wam się spodoba.Wymyśliłam,że nowe rozdziały będą się pojawiać co piątek.Miłego czytania i tyle w tym temacie,papa ;*
Budzik nie dawał mi spokoju,ciągle dzwonił.Słońce próbowało się wedrzeć przez okno mojej sypialni.Zakryłam głowę poduszką,by jakoś uciec przed światem.Jak na zawołanie zadzwonił do mnie telefon.Taaaa,w samą porę...Zaspana sięgnęłam ręką na szafkę nocną i wymacałam telefon.Złapałam za niego i przysunęłam brzęczący przedmiot do ucha.
-Halo?-zapytałam ochrypłym głosem.
-Hejka,co ty taka zaspana?Wstawaj królewna,dzisiaj ważny dzień!-Harry darł mi się do telefonu.Jeszcze go za to zabije...
-Niby co jest takie ważne,hm?Co jest ważniejsze od mojego snu?-spytałam z sarkazmem.Ten tylko się zaśmiał i kontynuował swoją przemowę.
-Dzisiaj przecież wybory samorządu!-myślałam,że głośniej krzyczeć się nie da...a jednak,on codziennie mnie zadziwia.
-I co?Masz nadzieję,że cię wybiorą?-może i go kocham,ale zaczyna powoli działać mi na nerwy.-Taaaa,trzymaj się nadziei,tylko ona trzyma nas przy życiu...-wymruczałam i się rozłączyłam.Kurcze,co ja właśnie zrobiłam?!Ożywiłam się,usiadłam na łóżku i wybrałam numer do Hazzy.Zajęte połączenie,kurde...no nic,pogadam z nim w szkole.
Zeszłam z łóżka i poszłam do łazienki.Po porannej toalecie wróciłam do swojego pokoju i podeszłam do szafy.Wyjęłam z niej jeansy,niebieski T-shirt i beżowy sweter.Ubrałam się i zeszłam na dół.Tam nie zastałam nikogo...nic dziwnego.Rodziców nigdy nie było ze względu na ich pracę,(czy już mówiłam,że życie córki prawników nie jest wcale takie kolorowe?)a brat już z nami nie mieszka...wyprowadził się do Nowego Yourk'u,do swojej dziewczyny,do jak sądził ,,lepszego życia''Właśnie,lepszego życia.Gdyby tylko wiedział,że po miesiącu jego wielka miłość zdradzi go z jego najlepszym kumplem,że się od niej wyprowadzi i,że żeby utrzymać mieszkanie będzie musiał pracować w księgarni,w budce z hot-dogami i jeszcze jako doręczyciel gazet w promieniu kilometra,nie poszedł by na to.
Wyjęłam mleko z lodówki,płatki z szafki i miskę ze zmywarki.Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam przed kompem.Włączyłam go i od razu weszłam na twitter'a.Nic ciekawego.Na fb-nic ciekawego.Weszłam jeszcze na aska,tumblr'a i instagrama i tak jak poprzednio,nic ciekawego tam nie było...
Nim się obejrzałam moje śniadanie zniknęło.Zamknęłam laptopa,wstawiłam miskę do zlewu i zabrałam plecak.Założyłam buty i kurtkę,zabrałam klucze i wyszłam z domu wcześniej go zamykając.Ruszyłam przed siebie,ale gdybym myślała,że ten dzień zmieni moje życie o 180 stopni-nie poszłabym do szkoły...
______________________________________________________________________________
No i mamy pierwszy rozdział :) Mam nadzieję,że wam się spodoba.Wymyśliłam,że nowe rozdziały będą się pojawiać co piątek.Miłego czytania i tyle w tym temacie,papa ;*
czwartek, 2 października 2014
Prolog
-No daj ściągnąć matme!-krzyczał Harry idąc za mną przez korytarz.Nagle zastawił mi drogę tak,że wpadłam mu w ramiona.Zaczęłam się głośno śmiać.
-Harry,idioto,puść mnie!-krzyczałam przez śmiech.
-Po pierwsze.TYLKO NIE IDIOTO!A po drugie,to puszczę jak dasz mate.-dziwny uśmiech wszedł mu na twarz.Wiedziałam,że przy tej minie od razu ulegnę,bo...no...kocham się w nim od podstawówki...
-Dobrze,dobrze.Tylko mnie już puść-zrobił to o co poprosiłam.Wyminęłam go i zaczęłam biec.Odwróciłam się i wypięłam mu język.Jednak kiedy tak patrzyłam na Hazze,coraz bardziej zbliżającego się do mnie,nie patrzyłam przed siebie i...wpadłam na Molly.Na szczęście to tylko Molly,a nie żadna nauczycielka czy coś...
-Gdzie tak biegniesz?-zapytała z uśmiechem.
-Uciekam przed...-nie zdążyłam dokończyć,bo Harry dogonił mnie i zaczął ciągnąć mnie za rękaw.
-Do pomusz biednym!!!-krzyczał,a mi coraz bardziej było go żal...Nie było mi smutno,po rpostu robił z siebie coraz większego debila.Przekręciłam plecak na biodro,otworzyłam go i wyjęłam zeszyt od matematyki.
-Masz i się odczep.-mruknęłam i pociągnęłam śmiejącą się Molly do sali od Matematyki.
Podoba się?Bo nie wiem czy mam kontynuować.
Jeśli ci się podobało-zostaw komentarz
-Harry,idioto,puść mnie!-krzyczałam przez śmiech.
-Po pierwsze.TYLKO NIE IDIOTO!A po drugie,to puszczę jak dasz mate.-dziwny uśmiech wszedł mu na twarz.Wiedziałam,że przy tej minie od razu ulegnę,bo...no...kocham się w nim od podstawówki...
-Dobrze,dobrze.Tylko mnie już puść-zrobił to o co poprosiłam.Wyminęłam go i zaczęłam biec.Odwróciłam się i wypięłam mu język.Jednak kiedy tak patrzyłam na Hazze,coraz bardziej zbliżającego się do mnie,nie patrzyłam przed siebie i...wpadłam na Molly.Na szczęście to tylko Molly,a nie żadna nauczycielka czy coś...
-Gdzie tak biegniesz?-zapytała z uśmiechem.
-Uciekam przed...-nie zdążyłam dokończyć,bo Harry dogonił mnie i zaczął ciągnąć mnie za rękaw.
-Do pomusz biednym!!!-krzyczał,a mi coraz bardziej było go żal...Nie było mi smutno,po rpostu robił z siebie coraz większego debila.Przekręciłam plecak na biodro,otworzyłam go i wyjęłam zeszyt od matematyki.
-Masz i się odczep.-mruknęłam i pociągnęłam śmiejącą się Molly do sali od Matematyki.
Podoba się?Bo nie wiem czy mam kontynuować.
Jeśli ci się podobało-zostaw komentarz
Subskrybuj:
Posty (Atom)